Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
What goes on?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:36, 03 Wrz 2010    Temat postu: What goes on?

John siedział samotnie na kanapie i z nudów wymyślał sobie najróżniejsze zajęcia. Był właśnie w trakcie podrzucania żelkowych misiów (John, zdaje się, był od nich uzależniony) i próby łapania ich w usta kiedy usłyszał trzask zamykanych drzwi. Wpakował do buzi ostatnie dwa żelki jakie mu pozostały i udał się w kierunku drzwi z nadzieją, że znajdzie tam jakieś towarzystwo. Wielce się jednak rozczarował, kiedy Paul mignął mu przed oczyma i bez powitania pobiegł po schodach na górę z trzema papierowymi torbami. Za chłopcem ciągnął się zapach pączków. John zaciągnął się słodką wonią i pobiegł za przyjacielem. Przebiegł cały 15-metrowy korytarz i już wchodził do pokoju McCartneya, kiedy zderzył się z drzwiami, które Paul niespodziewanie zatrzasnął mu przed nosem. Szybko się jednak pozbierał i pocierając obolałego kinola chwycił za klamkę. Zamknięte. Co więc mu pozostało? Oczywiście walenie pięścią w drzwi i kopanie ich tak długo, aż Paul nie raczy zareagować. A McCartney zareagował dość szybko.
-Odejdź! – wrzasnął na początku.
-Nie! – krzyknął mu John w odpowiedzi.
-Jestem zajęty!
-Wcale nie jesteś!
-Skąd wiesz?! – spytał Paul.
-Kupiłeś trzy torby pączków i teraz na sto procent wpierniczasz jeden za drugim wyjąc przy tym do księżyca. Dziewczyna cię rzuciła. – stwierdził John. W tym momencie drzwi się otworzyły ukazując zmaltretowane uczuciowo oblicze Paula. Połowa jego twarzy była usmarowana marmoladą, z oczu płynęły łzy. Wściekłość mieszała się z żalem i rozpaczą.
-Kupiłeś cztery paczki, a jedną zjadłeś w drodze do domu? –spytał Lennon.
-A nawet jeśli, masz z tym jakiś problem?! – ryknął McCartney. John nie wiedział co zrobić. Z pewnością nie był to dobry moment na kpiny, pocieszanie też by nic nie dało, Paul rozkleiłby się do reszty. Lennon postanowił więc zając się pączkami, zanim Paul opróżni wszystkie torby.
-Masz takie z bitą śmietaną? – spytał.
-Na łóżku. – krótko odparł Paul. John wskoczył na łóżko i wyciągnąwszy z papierowej torebki pączka zaczął go jeść. McCartney usiadł na podłodzie i przyglądał mu się przez chwilę. Lennon unikał wzroku przyjaciela, ale w końcu ich spojrzenia się spotkały. Johnny doskonale wiedział co za chwile nastąpi. Początkowo po policzku McCartneya płynęły pojedyncze łzy. Jedna… druga… trzecia… I w tym momencie Paul wybuchnął płaczem.
-John, dlaczego?! – wył z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Zdradziłeś ją. – strzelił John.
-Nie! – zaprzeczył natychmiast Paul.
-Znalazła sobie innego. – spróbował znowu.
-Nie! – McCartney chwycił torbę leżącą obok niego i zajął się konsumpcją jej zawartości nie przestając oczywiście płakać.
-Znalazła sobie inną?! – w głowie Lennona zrodziła się dosyć ciekawa wizja…
-Nie! John!- Paul sprowadził go na Ziemię.
-Jest głupia.
-Nie! To znaczy… tak. Znaczy… była głupia, bo mnie rzuciła!
-Aha. – Johnowi zaczynały się kończyć powody rozstania. -Znudziłeś jej się. – stwierdził w końcu. Paul spojrzał na niego i zaczął płakać jeszcze głośniej niż do tej pory. Wpakowywał sobie przy tym do buzi po trzy pączki na minutę.
-Ale… przecież TO nie musi być powód… To było tylko moje przypuszczenie…- zaczął łagodzić sprawę Lennon. – I nie jedz tak łapczywie bo się udławisz. – pouczył go.
-I BARDZO DOBRZE! JA CHCĘ UMRZEĆ! – wydzierał się McCartney.
-ALE JA CI NIE POZWOLĘ UMRZEĆ! – John zaczął się z nim kłócić.
-NIC MNIE NIE OBCHODZI TWOJE POZWOLENIE!
-A MNIE NIC NIE OBCHODZI, ŻE CIEBIE TO NIC NIE OBCHODZI! – Lennon zeskoczył z łóżka i usiadł obok przyjaciela. –Opanuj się! –Paul spojrzał na niego. - Nie ona pierwsza i nie ostatnia cię rzuciła.
Po tych słowach McCartney zaczął brzmieć mniej więcej jak tysiąc rozstrojonych gitar.
-Jezu… nie to miałem na myśli… - teraz to John się załamał. Z braku pomysłów na pocieszenie Paula Lennon po prostu go przytulił. A po chwili dodał: -Nie martw się, będzie dobrze…
McCartneya początkowo zamurowało. Nigdy nie doświadczał takiego przejawu… człowieczeństwa ze strony Johna. Po chwili jednak uśmiechnął się do przyjaciela.
-Dzięki. – powiedział. – Ale i tak zamierzam zjeść te pączki. – I rzucił się na kolejną torbę.

***I minęła noc, a po nocy nastał dzień…***

John otworzył oczy. Nie było mu zbyt wygodnie. Leżał na brzuchu, tak, że cała jego głowa była w poduszce, na dodatek czuł, że coś go przygniata.
-Co jest, do cholery? – rzucił zdezorientowany.
-Jeszcze… jeszcze 5 minutek… - usłyszał nad sobą głos Paula. Przekręcił głowę. Na nim, jedynie w bokserkach i koszuli leżał McCartney. Chłopiec spał w najlepsze, najwidoczniej nie zdając sobie sprawy z sytuacji, w jakiej się znajdował. Lennonowi zrobiło się dziwnie niedobrze.
-Paul… Paul! – zaczął budzić przyjaciela. Macca uniósł głowę i zaczął rozglądać się po pokoju.
-Co jest…? - zaczął pytanie. Nagle spostrzegł pod sobą zniesmaczoną twarz Johna.
-ŁAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! – wrzasnął. Lennon zaczął reagować podobnie. Obydwoje spadli z łóżka, a następnie odskoczyli od siebie możliwie jak najdalej.
-Paul, możesz mi łaskawie wyjaśnić co to było? – spytał John siląc się na opanowanie. McCartney spojrzał na przyjaciela, oczy miał wielkie jak talerze. Nie pamiętał zupełnie nic. Początkowo był w takim szoku, że nie mógł wydusić z siebie nawet jednej litery.
-Wiesz… - wymamrotał w końcu- …ciężko mi… teraz na to odpowiedzieć…
W Johna co kilka sekund uderzały fale gorąca, Paul, pomimo młodego wieku, czuł, że za chwilę dostanie zawału. Żaden z nich nie pamiętał co wydarzyło się ostatniej nocy. Przez moment gapili się na siebie w milczeniu. John spytał pierwszy:
-Paul, czy… my…
-Boże broń! – natychmiast odparł McCartney, po chwili jednak dodał: -Tak mi się przynajmniej wydaje…
- Jezu… - Lennona otrzepało.
-Hej, co to miało znaczyć? – żachnął się Paul. – Że niby jestem jakiś nieatrakcyjny czy coś?
-Ty to masz problemy… Przepraszam, wybacz, że mnie nie podniecasz! – odparł John.
-Matko… ale mi niedobrze… mam chyba jakiegoś pączkowego kaca... – stwierdził Paul.
-Tak, tak, mniejsza z tym. - przerwał mu Lennon. – Powiedz mi lepiej co się stało?
McCartney zaczął się zastanawiać:
-Więc… przyszedłem do domu… poszedłem do pokoju…
-Użalałeś się nad sobą…
-Ty mnie przytuliłeś…
-Bo nie wiedziałem co zrobić, żebyś się w końcu zamknął! – warknął Lennon.
-Aha, aha, i ten tekst, że ,,wszystko będzie dobrze” to też cześć twojego podstępnego planu uciszenia mnie? – spytał Paul.
-Nic takiego nie mówiłem!
-Ta, jasne… - prychnął McCartney.
-Nie wkładaj mi w usta czegoś, czego… - zaczął John.
-JA CI NICZEGO NIGDZIE NIE ZAMIERZAM WKŁADAĆ! USTALMY TO SOBIE RAZ NA ZAWSZE! – wrzasnął Paul. – I W OGÓLE WON MI STĄD, BO TO JEST MÓJ POKÓJ!
-Z chęcią… -po tych słowach John wyszedł z pokoju i udał się do łazienki. Paul, założywszy spodnie, zszedł na dół, gdzie zastał Ringo i George’a. Obydwoje byli dziwnie weseli.
-Paulie, znowu kłótnia z Johnem? – spytał Starr.
-Nie, dlaczego? – natychmiast zaprzeczył McCartney.
-Dobra, nie chcesz mówić, to nie mów.
Paul postanowił zmienić temat.
-O której wczoraj wróciliście? – spytał nalewając sobie herbaty.
-Wróciliśmy trzy godziny temu. – odparł George. –Byłbyś tak miły i zrobił nam śniadanie? – po tych słowach Harrison ziewnął przeciągle.
-Nie. – Paul pozbawiwszy go wszelkich złudzeń zaczął siorbać herbatę. W tym momencie do kuchni wszedł John. Rozejrzał się dookoła.
-Witam wszystkich zebranych. – powiedział. Ringo wpatrywał się w niego nieprzytomnym wzrokiem.
-Daj jeść. – rzucił mu na powitanie.
-Daj spokój. – John nie zamierzał bawić się w panią domu.
-Ty dać jeść, bo inaczej my wziąć garnek i wsadzić tam ty. – z kamienną miną poinformował go George, po czym podał mu nóż i bochenek chleba. Lennon położył więc deskę na kuchennym blacie i zaczął kroić chleb na kanapki. Paul patrzał przed siebie. Z perspektywy Johna wyglądało to jakby McCartney wpatrywał się w niego. Chłopiec co chwilę odwracał głowę w jego kierunku aż w końcu nie wytrzymał i krzyknął:
-NO CZEGO SIĘ NA MNIE GAPISZ EROTOMANIE JEDEN!!!
To postawiło na nogi dosłownie wszystkich.
-Wcale się nie gapię! – oburzył się Paul.
-MAŁO CI GAŁY NIE WYSZŁY TY ZBOCZEŃCU!
-ODBIŁO CI DO RESZTY!
-TO TY MNIE CHCIAŁEŚ ZGWAŁCIĆ! – zaczął wrzeszczeć John.
Ringo zachichotał.
-A TY Z CZEGO SIĘ CIESZYSZ GÓWNIARZU JEDEN?! – ryknął do niego Paul.
-GÓWNIARZU JEDEN, JESTEM OD CIEBIE STARSZY! – odparł Ringo. Nie przestawał się jednak śmiać. George uśmiechnął się szeroko.
-A tobie co tak wesoło? – spytał John.
Harrison popatrzył na niego i wybuchnął śmiechem.
-Nie mogę! Wyszło lepiej niż myślałem!
-ŻE CO?! – spytali jednocześnie Paul i Johnny. Zaczynali się już wszystkiego domyślać.
-Chcesz powiedzieć, że to ty… - zaczął McCartney.
- Siedzieliście na łóżku obydwoje. Wystarczyło cię lekko popchnąć … -nagle George zauważył, że Lennon zmierza w jego kierunku. W ręku trzymał nóż.
-Wiesz co… może… lepiej to odłóż… przemoc to nie jest wyjście z sytuacji…- zaczął go przekonywać.
-Ty nie próbować uciekać, bo ja cię i tak dopaść. – powiedział John.
-To był też pomysł Ringo! – George nie zamierzał brać całej winy na siebie.
-Nie martw się, on też zawiśnie. – stwierdził Paul kierując się w stronę Starra z rządzą mordu wypisaną na twarzy. W tym momencie Harrison wybiegł z krzykiem z kuchni, zaraz za nim popędził John.
-Jedno mnie tylko zastanawia. Jak to zrobiliście z tymi spodniami? – spytał McCartney.
-Z jakimi spodniami?
-No z moimi, kiedy się obudziłem, byłem bez spodni.
Ringo się uśmiechnął.
-Byłeś w spodniach.
-Jak to w spodniach?!
-Kiedy was zostawiliśmy, byłeś w spodniach. – zapewnił go.
-Nie, to niemożliwe… No bo jak… Chyba, że… Ale przecież… - McCartney zrobił się blady jak ściana. Ringo zaczął się szaleńczo śmiać.
-Żartuję przecież! To był trudny manewr, ale na szczęście nasz elastyczny George dał sobie radę.
-Zabiję cię! – Paul rzucił się na przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżoniara
Dance Tonight


Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1213
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:55, 04 Wrz 2010    Temat postu: Re: What goes on?

LittleKoala napisał:

-NO CZEGO SIĘ NA MNIE GAPISZ EROTOMANIE JEDEN!!!

Dobijcie mnie! :rotfl:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karla
Highway!


Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: WLKP
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:29, 02 Paź 2010    Temat postu:

A już myślałam, że oni naprawde... :rotfl:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:52, 02 Paź 2010    Temat postu:

To w innym opowiadaniu (takie też mam, ale chyba jest zbyt hardkorowe jak na to forum).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karla
Highway!


Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: WLKP
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:28, 09 Paź 2010    Temat postu:

oh yeah... :hyhy:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:13, 09 Paź 2010    Temat postu:

Jak chcesz, to mogę wstawić, ale wtedy mnie chyba Pani Admin zlinczuje XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karla
Highway!


Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: WLKP
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:03, 10 Paź 2010    Temat postu:

Czy ja coś mówię..? :hyhy: ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:19, 14 Paź 2010    Temat postu:

mówisz:

Karla napisał:
oh yeah... :hyhy:


co jest raczej niejednoznaczne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lemmonka
Lennon's Lover


Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 1367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Pepperland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:51, 14 Paź 2010    Temat postu:

Leże i kwiczę ze śmiechu!!!...te teksty...MACKO!kobito!!!!genielna jesteś :P ....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin