Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Drive my car

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:29, 15 Sie 2011    Temat postu: Drive my car

George wpatrywał się w swój nowy samochód. Wbrew temu, czego można by się spodziewać nie przepełniała go duma z nowego zakupu, ale rozpacz i wściekłość. Może dlatego, że maszyna w niczym nie przypominała cudu na czterech kołach, którym była jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu. Maska wyglądała jakby stado słoni używało jej jako trampoliny, przedniej szyby w ogóle nie było, podobnie jak kilku innych rzeczy, bagażnik był o kilka centymetrów krótszy niż w momencie zakupu – ktoś musiał przy pełnym gazie wjechać na wstecznym w mur. Oczywiście oprócz tego cały wóz był brudny i zupełnie niezdatny do jazdy. Harrison odwrócił wzrok na stojących obok niego Paula, Ringo i Johna, który nagle wydał się być szalenie zainteresowany fruwającym parę metrów dalej motylem.
-Jeszcze wczoraj mój samochód miał pełny bak… i drzwi… i nawet wyobraźcie sobie klapę od bagażnika też miał. – George cały dygotał mówiąc przez zaciśnięte zęby. - Więc możecie mi łaskawie wytłumaczyć dlaczego teraz tych rzeczy nie ma i dlaczego nie chce zapalić i dlaczego wygląda jak śmieci na kołach mimo, że ja go nawet nie dotknąłem?
-Wiesz… - zaczął Ringo. – może to nie jest odpowiedni moment, ale lewego lusterka też nie ma.
-Jeszcze jakieś fantastyczne nowiny? – łamiącym się głosem spytał George. Paul podszedł do niego i pokazał rękaw swojej marynarki.
-Guzik mi się urwał. – oświadczył z wyjątkowo smutną miną.
-I co my teraz zrobimy? – westchnął Harrison. Lennon postanowił dać popis swojej mądrości.
-Po prostu go zaniedbałeś. – stwierdził patrząc na niegdyś czerwonego Astona.
-John, ja osobiście jestem przeciwny przemocy, ale ręka mi się sama w pięść zwija jak cię słucham. – warczał w dalszym ciągu George. - Ktoś ma może jakieś inne wytłumaczenie?
-Dobra, chcesz wiedzieć jak to się stało? - zaczął Ringo. - Proszę bardzo… - po tych słowach schował się za McCartneya. – Paul, powiedz mu jak to się stało.
-Z przyjemnością. – odparł Macka. – Jeśli tylko George będzie tak łaskawy i zdejmie mi rękę z gardła, bo ciężko coś powiedzieć kiedy się jest duszonym.
Harrison puścił szyję przyjaciela.
-Dziękuję… A więc… - zaczął się jąkać. - To… To jest… Bardzo proste, bo… Bo to jest wszystko wina Johna. – stwierdził zaczynając opowiadać…

***

-Zimno, zimno, zimno, zimno, zimno, zimno… - John chodził po całym domu powtarzając to jak hinduską mantrę. Na zieloną pasiastą piżamę założył już trzy swetry i szukał następnego, bo w dalszym ciągu było mu lodowato.
-Czyżby pomysł na kolejny hit? – zażartował Paul.
-Cicho bądź! – skarcił go Lennon. – Jestem chory. – powiedziawszy to pociągnął nosem przekonywująco. Bolało go dosłownie wszystko – ręce, nogi, usta, język, uszy, nos, gardło, brzuch, palce u stóp i rąk, nadgarstki, łokcie, kolana, stawy, uszy, brwi, rzęsy i włosy na głowie. Miał chwilowo dość życia.
-Weź jakieś leki. – mruknął niewzruszony stanem przyjaciela McCartney pogrążając się w lekturze programu telewizyjnego.
-Ty jesteś bez serca…aaa…aaa…aaaapsik! – John rzucił w niego zużytą chusteczką do nosa. - Wypchaj się.
-Ty się wypchaj. – odparł Paulie zrzucając chusteczkę na ziemię.
-Ty się wypchaj dwa razy. –Lennon pokazał mu język. W tym momencie do pokoju wszedł Ringo. Wyglądał jeszcze żałośniej niż John. Z kołdry zrobił sobie puchatą pelerynę, która ciągnęła się za nim niczym welon panny młodej, w ręku trzymał kubek z gorącą herbatą.
-Chłopaki, ja umieram… - po tych słowach Starr zachwiał się lekko, na szczęście w porę złapał równowagę. McCartney popatrzył na nich z obrzydzeniem.
-Jesteście chorzy! – pisnął w obawie o własne zdrowie.
-Brawo Magellanie, co jeszcze odkryłeś? –warknął Lennon.
-Jesteśmy chorzy. John użył słowa ‘Magellan’. – zarechotał Ringo.
-Dla Ciebie to będzie ostatnie słowo. – Lennona, mimo wątpliwie dobrego stanu, wciąż zwykła złośliwość się trzymała.
-Trzeba was zawieźć do lekarza. – zdecydował Paul.
-Ale my chcemy żyć… - jęknął Ringo.
-O co Ci chodzi? – spytał McCartney, jakby nie rozumiejąc słów przyjaciela.
-O zeszłotygodniowy leśny slalom między drzewami chociażby. – przypomniał mu Lennon.
-Ale ja wtedy nie prowadziłem! – Paul zrobił się cały czerwony ze złości.
-No jasne, że nie prowadziłeś. Bo zaliczałeś jakąś dziewczynę na siedzeniu obok, a kierownicę zostawiłeś luzem.
-Oj tam, oj tam… Było ciemno… - mruknął Paul.
-Ciemno to miałeś w głowie następnego dnia kiedy się obudziłeś… -odparł Ringo z głupawym uśmiechem. - Chociaż pewnie byś się nie obudził, gdyby ta sarna nie zaczęła Ci lizać…
-USTALILIŚMY, ŻE NIE BĘDZIEMY JUŻ O TYM MÓWIĆ! – przerwał Macka stanowczo. – To jak, jedziemy do tego lekarza, czy zamierzacie tu dalej cierpieć?
-Ale czym? – spytał John.
-Moim… - McCartney nawet nie dokończył zdania, bo John zaczął przecząco kręcić głową. Znał to. – Twoim… - zaczął znów, ale Lennon i tym razem zaprzeczył. – Ringo… - też nic. – Co Ty robisz z tymi samochodami?! – wrzasnął wreszcie.
-Czasem mi się po pijaku ręka omsknie. – zaczął tłumaczyć John.
-Bóg Cię chyba bardzo kocha, skoro nadal żyjesz… - stwierdził McCartney.

***

-Paaaaulieeeee…. Nudzę się… - jęknął John trącając ręką żółtą choineczkę zapachową, dzięki której w samochodzie George’a zawsze roztaczał się przyjemny, waniliowy zapaszek. Ringo po długiej walce z Lennonem zajął dwa tylne siedzenia rozkładając się wygodnie.
-Johnny, zamknij mordeczkę. – pouczył go.
-Taki mały, a jak się rzuca… - zaczął się nakręcać John. – I w dalszym Ciągu mi się nudzi. Paulie… -stęknął znów.
-Johnny, nie właź mi w dupę. – grzecznie zwrócił się do przyjaciela Paul.
-Nudzę się. – znów powtórzył swe żale Johnny.
-To właź w dupę komuś, kto to lubi. Zadzwoń po Briana czy coś… - z głupawym śmiechem odezwał się Ringo.
-Bardzo śmieszne. – Lennon pokazał mu język, a następnie kontynuował własne wywody. – NUUUUDZĘĘĘ SIĘĘĘĘĘ! – mówiąc to chwycił Paula kierującego samochodem za włosy.
-Moje włosy! – krzyknął z bólu Macka.
-Znowu je zgubiłeś? – zaczął nabijać się John momentalnie puszczając grzywę przyjaciela. - Trzeba poszukać… taś, taś… cip, cip… włosy, włosy Paula, gdzie jesteście? – chwycił czuprynę Ringo.
-To moje włosy! – jęknął perkusista.
-Podejrzanie gęste. Może te Paula się doczepiły? – zaczął się zastanawiać John.
-Paul zgubił swoje włosy? – spytał zaskoczony Starr.
-Tak. – potwierdził Lennon.
-To już trzeci raz w tym tygodniu, czyż nie? – przypomniał Ringo.

***

-No i właśnie w tym momencie… - mówił, patrząc na bliskiego furii George’a, Paul. - …wywiązała się niewielka szamotanina, wskutek której władzę za kierownicą przejął John.
Szczęka opadła wszystkim, a w szczególności Harrisonowi, kiedy Lennon bez zająknięcia zaczął opowiadać:
- I wtedy właśnie na środku ulicy zobaczyłem białego królika. Postanowiłem za nim jechać, bo w końcu ,,nie chodzi o to by złapać króliczka, lecz by gonić go”. Podążając za naszym futrzastym przyjacielem dotarłem aż do jego uroczej małej norki, gdzie zostałem wciągnięty razem z Twoim samochodem…
Reszty jego bajkowej paplaniny nikt nie chciał słuchać.
-Przepraszam Cię, stary, naprawdę nie wiedziałem, że był wtedy na prochach. - McCartney poklepał przyjaciela po plecach.
-I chyba nadal jest. – stwierdził Ringo patrząc na wciąż nawijającego Lennona.
-…i wtedy właśnie królowa kier kazała mi grać w polo kolorowymi flamingami, ale ja nie chciałem, bo piłką miał być taki tyci-tyci malusi jeż....
-Zabiję go. – stwierdził George.
-Droga wolna. – Paul wolał już tego dnia nie podpadać Harrisonowi.
-…całość oczywiście związku z twoim samochodem nie ma… - trajkotał w dalszym ciągu Lennon. - …ale chciałem zwrócić uwagę na fakt, iż otarłem się o śmierć, co mogło wpłynąć na moje dalsze poczynania, a to się już poniekąd z twoim wozem wiąże…
-Zaraz ja cię zwiążę. – oznajmił Harrison kierując się w stronę przyjaciela z żądzą krwi wypisaną na twarzy.
-Napiłbym się soku jabłkowego. – mówiąc to Paul spojrzał na Ringo.
-Ja też. Nic tak dobrze nie robi przed sprzątaniem trupów jak soczek jabłkowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HoneyM
Good Day Sunshine


Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:32, 15 Sie 2011    Temat postu: Re: Drive my car

Całość świetna, ale to mnie rozwaliło najbardziej
Cytat:
-Jeszcze jakieś fantastyczne nowiny? – łamiącym się głosem spytał George. Paul podszedł do niego i pokazał rękaw swojej marynarki.
-Guzik mi się urwał. – oświadczył z wyjątkowo smutną miną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:34, 15 Sie 2011    Temat postu:

Taaaak, też ten fragment kocham

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżoniara
Dance Tonight


Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1213
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:46, 15 Sie 2011    Temat postu: Re: Drive my car

LittleKoala napisał:

-Jeszcze wczoraj mój samochód miał pełny bak… i drzwi… i nawet wyobraźcie sobie klapę od bagażnika też miał.

No kto by pomyślał?

Cytat:

-Napiłbym się soku jabłkowego. – mówiąc to Paul spojrzał na Ringo.
-Ja też. Nic tak dobrze nie robi przed sprzątaniem trupów jak soczek jabłkowy.

Hmm... ciekawe skąd ta wiedza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:29, 15 Sie 2011    Temat postu:

To jest tajemnica Ryngoła

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CheryBomb
Lucy in the Sky with Diamond


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Nowhere Land
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:34, 22 Sie 2011    Temat postu:

Teksty Johna i Ringo o Paulu są cudowne, znowu biedny Harrisonek .

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez CheryBomb dnia Pon 11:34, 22 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin